Reklama

Strony

piątek, czerwca 01, 2007

Pirenejowato...

Klamka zapadla... 1000$ na bilety wydane... swój sławetny tydzień urlopu spędzę nie w Japoni i nie na Alasce, a w Pirenejach. Razem z kuzynem Kuba mamy zamiar 15 lipca zaatakować te góry. Wszyscy czarno widzą mój udział w tej wyprawie... kondycja zerowa, palacz, leń patentowany... no cóż najwyżej skończę pijąc hiszpańskie wino w Vitori. Sprawa z paszportem zakończyła sie tak, że w środę byłem w konsulacie po tymczasowy... gdyż na 10-letni nie czeka się teraz 3 miesiące, a od 3-5... normalnie nóż sie w kieszeni otwiera. Na szczęście pani konsul była bardzo miła i sympatyczna i fajnie się z nią całą sprawę załatwiło! Jak co w linkach daję adres bloga odnośnie naszej wyprawy... jeszcze nie wiem co tak będzie. Jedyne co zdecydowałem, to że będziemy tam pisać po angielsku... z wszystkimi gramatycznymi błędami jakie jestem w stanie zrobić.

Acha kupiłem sobie ostatnio nową cyfrówkę... Na następny dzień się okazało, że sklep mnie obciążył za aparat podwójnie... a uwierzcie mi, że nie należy do przyjemnych uczucie, że z konta ci wyparowało $400. Na sczęście 4 telefony wyjaśniły sprawę.






























Brak komentarzy: