Reklama

Strony

piątek, listopada 24, 2006

Mad World...

Dziś będzie trochę inny wpis... piosenka... moim zdaniem jest cudowna...



I liryki
"Mad World"

All around me are familiar faces
Worn out places, worn out faces
Bright and early for their daily races
Going nowhere, going nowhere
And their tears are filling up their glasses
No expression, no expression
Hide my head I want to drown my sorrow
No tomorrow, no tomorrow
And I find it kind of funny
I find it kind of sad
The dreams in which I'm dying
Are the best I've ever had
I find it hard to tell you
'Cos I find it hard to take
When people run in circles
It's a very, very
Mad World
Children waiting for the day they feel good
Happy Birthday, Happy Birthday
Made to feel the way that every child should
Sit and listen, sit and listen
Went to school and I was very nervous
No one knew me, no one knew me
Hello teacher tell me what's my lesson
Look right through me, look right through me

Zgodnie z obietnicą...

Oto parę fotek mojego nowego maleństwa, pewnie później pojawią się następne... póki co musicie się zadowolić tymi :) Wypłukałem swój portfel doszczętnie w tym miesiącu, więc pozostają mi tylko karty kredytowe... Dobrze, że następne tygodniówka już się zbliża :)
Ponadto Happy Thanksgiving!!!
Zdjęcia zostały zrobione na parkingu pod moją pracą, przed godziną 8 rano... Starałem się żeby wyszły jak najładniej... ale to nie moja wina, że jestem amatorem fotografem ;p







niedziela, listopada 19, 2006

Sympton amerykański...

Pisałem już kiedyś, że na nic nie mam czasu? Pewnie nie raz, więc mogę jedynie się powtórzyć, bo żadnej zmiany w tej kwestii nie ma. Pozdawałem wszystkie midterms na uczelni, zacząłem pracę w nowym departamencie... i tu przyszło pierwsze rozczarowanie. Departament nazywa się Accounts Payable, a to czym się zajmuje jest nazywane w Polsce księgowością (chyba). Całą dniówkę spędzam na płaceniu rachunków firmy. Najniższą kwotę z jaką miałem do czynienia była zawrotna kwota $0.78 a najwyższa $2000,000. Zabawa odbywa się w programie Oracle Payables... Czyli popularnej bazie danych. Problem pojawił się, gdy się okazało, że mój nowy supervisor, który powinien zająć się moim szkoleniem poszedł sobie na urlop. No to pewna znajoma pokazała mi raz co robić i zostawiła na pastwę losu... Jakby jeszcze rachunki przychodziły w miarę zorganizowane, to wszystko byłoby proste, ale co firma to obyczaj... i raz mam do czynienia z wyszukiwaniem invoice number by znaleźć numer konta, raz z prostym skanowaniem web invoices, raz z Purchase Order, raz z wyszukiwaniem po numerze konta... bleeee i jeszcze parę innych typów. No i jakby nie mogło się inaczej okazać, zrobiłem parę błędów. Nikt jednak nie bił i nie krzyczał, spojrzeli na mnie z góry wrednym spojrzeniem i poprawki nanieśli. Niby wszystko ok, bo pretensji nie mogli mieć... ale zawsze... Po powrocie z urlopu mój supervisor zamiast mnie szkolić zajął się swoją robotą, bo po urlopie miał tego dużo. Tak więc, zostałem dalej sam... na szczęście mój dar to szybkiej nauki programów komputerowych zaowocował tym, że w końcu zacząłem łapać system i z dnia na dzień robić coraz mniejsze i mniej znaczące błędy, czyli wszystko OK! Pojawiła się natomiast inna sprawa, a mianowicie telefony od upierdliwych vendors, którzy czekają na zapłatę invoice, niektórzy bardzo mili, ale tylko niektórzy. Jedna pani wyzywała i darła się na mnie przez ok 30 min, a ja jej tylko mogłem odpowiedzieć, że rachunek został dziś zapłacony i nie był zapłacony wcześniej, gdyż nie dostałem invoice... Poza tym chodziło tylko o marne $4,300, więc niech się odchrzani (tak skwitowała jedna znajoma).

Praca pracą... a tu trzeba żyć. W końcu, że każdy amerykanin żyje na kredycie, a zadłużenie wewnętrzne amerykanów przekracza chyba budżet UE, postanowiłem dołączyć do tej grupki ludzi... sumiennie odkładalem przez 4 miesiące parę dolarów, żeby w końcowym rozrachunku mieć $1000 na koncie, wziąć kredyt z banku i kupić sobie w końcu jakieś fajne auto. Zakupu dokonałem dzisiaj, auto odebrane, jutro muszę dowieźć resztę pieniędzy... wszystko pięknie ładnie, ale fotek dziś nie będzie (dam tylko jedną), gdyż jak już wróciłem do domu, to okazało się, że jest po 18.00 i jest za ciemno na robienie fotek, ale te niedługo się pojawią...

Jakby kogoś interesowało, to...

LINK
moje nowe auto... jest tam parę dodatków i innych bajerów, ale z zwiazku z tym, że o samochodach nie wiem nic... to napiszę tylko, że posiada odtwarzacz CD, kompatybilny z MP3 i jeździ!!

Jedna ciemna fotka...

wtorek, listopada 07, 2006

What is real...?

Dostałem ostatnio pierdolca, bo inaczej tego nazwać nie można... maniakalnie gram w mmorpg Final Fantasy XI i musze przyznać, że zabawa jest przednia, to że straciłem kompletnie kontakt z rzeczywistością w ogóle się nie liczy... tylko wstaje idę do pracy, do szkoły, a potem siedzę i katuję grę... Codziennie jakieś drużyny się poskłada z ludźmi z całego świata, można fajnie się pobawić, ale także pogadać. W Korei i Chinach ludzie od grania w mmorpg umierali z wycieńczenia, mnie to jeszcze nie grozi, ale chyba jestem na dobrej drodze Skoro w weekend spędziłem łącznie 24h z grą. To się nazywa mania!

Drugim hobby, które mam od jakiegoś czasu są rybki. W związku z tym, że mój pokój do ogromnych nie należy mogłem sobie pozwolić tylko na akwarium 10 galonowe, co i tak uważam jest fajną sprawą. Muszę się teraz tylko doedukować, bo po 2 tygodniach musiałem wodę zmieniać bo była zbyt mętna... i teraz znowu powoli się robi... Póki co w obu tych hobby jestem kompletny newb! Ale jak to mówią, powoli do przodu ;)

Do tego wystartowałem w poniedziałem w nowym departamencie i muszę przyznać, że jest fajnie... i inaczej.

Fotki z gry i jedna brzydka fotka akwarium ;p












niedziela, listopada 05, 2006

Veterans Day

11 Listopada znany w Polsce jako Święto Niepodległości, po 123 latach Polska ponownie pojawia się na mapie świata jako suwerenne państwo. W U.S. w tym dniu obchodzi się Dzień Veterana. Dla nich to głównie Vietnam War, nawet II Wojna Światowa nie ma takiego znaczenia, chociaż ma duże, obecnie dochodzi do tego wojna w Iraku... która teoretycznie się już skończyła, ale codziennie giną tam żołnierze. Wydaje mi się, że trzeba wznieść się ponad polityczne podziały, racje itd. I spojrzeć na tę jednostkę, która poległa wierząc w jakieś wartości, nie oceniając czy te wartości były słuszne czy nie. Ponadto zastanowić się nad sensem istnienia wojen, konfliktów zbrojnych, być może widząc w tle próby nuklearne Północnej Korei.

Cmentarz wojskowy poległych w Wietnamie na Long Island w stanie New York, jest tylko jednym z nielicznych, a sami oceńcie po zdjeciach ile znajduje się tam nagrobków. Przypomnę tylko, że prawie 60,000 amerykanów poległo w tej wojnie, a prawie 150,000 zostało rannych.

Moim zdaniem widok jest naprawdę przytłaczający i dający do myślenia... Dodatkowo kilka zdjęć nagrobków młodych ludzi poległych w Iraku, spójrzcie na ich wiek... Czy świat zrobił krok naprzód, gdyż na wojnę posyła się teraz 20-latków, zamiast 12-latków jak w II wojnie światowej...

"Jedna śmierć to tragedia, milion - to statystyka"
/Józef Stalin/
Czyżby ten pan miał rację?